Blog użytkownika - joanna (Joanna )

Mieszka w Małopolsce. Członek Zarządu Krakowskiego Towarzystwa "Amazonki" i administrator internetowej strony ...

Marzec 2009


11 Marzec 2009, 10:33

Centrum Onkologii

dzień następny


Pognałam na onkologię. Jezu, ale ludzi! Czekałam jedyne sześć godzin w kolejce, ale za to wiem, po co. W pierwszej kolejności był doktor „selekcjoner”. Dzielił na pilne, pilniejsze i natychmiastowe. Potem był konsultant – doktor Piotr Skotnicki, a zaraz później kolejna (kontrolna) biopsja. Tym razem przeżyłam to z godnością. Widocznie rzeczywiście cierpienie uszlachetnia. Wyniki za tydzień.


23 września 2003 roku

Onkologia. Kolejka. Nerwy. Doktor Piotr. Nie jest tak źle. Nie znaleziono komórek nowotworowych!!! Żyję, będę żyć!!! Świat jest piękny, a Bóg litościwy. Ryczę. Tym razem ze szczęścia. Ale są i zgrzyty w tej euforii: guz ma już 2,5 x 3,5 cm i to jak szybko rośnie nie podoba się doktorowi. Termin przyjęcia do szpitala: 17 października. Trzeba to szybko wyciąć.


Doktor Piotr podejmuje decyzję: operacja oszczędzająca. Potem miesiąc naświetlań. Po mastektomii konieczna byłaby chemioterapia. Wytną mi guz z otoczką. Będzie dobrze. Kwitek skierowania na oddział chirurgii onkologicznej z długaśną listą badań i szczepień, które muszę popełnić przed przyjęciem do szpitala. Mam na to niecały miesiąc.

Na wszelki wypadek robią mi trzecią biopsję. Kontrolną. Guz jest duży, igła mała, wkłują się z jego drugiej strony. Dla pewności. Po wynik mam się nie fatygować. Będzie w moich papierach przy przyjęciu do szpitala. Wyfruwam z gabinetu.

 

koniec września/początek października 2003 roku

Szlag mnie trafia. Po jaką cholerę ja płacę co miesiąc od dziewiętnastu lat składki na ubezpieczenie zdrowotne?! Za wszystko muszę płacić. Badania przedoperacyjne winien wykonać szpital, ale nie ma kasy. Kłócić się nie myślę, bo mnie poślą do diabła. Moje zdrowie – mój biznes. Lekarz domowy nie ma w kontrakcie z Funduszem takiej pozycji, jak badania przedoperacyjne. Latam więc jak ta przepióreczka po prywatnych laboratoriach i gabinetach i płacę. Full serwis: biochemia krwi, USG brzucha, cytologia, badanie ginekologiczne, HBS – czy nie noszę wirusa żółtaczki, nie noszę, więc muszę wziąć trzy szczepionki (jedna 50 zł), EKG, rentgen klatki piersiowej itd., itd. No, mam wszystko. Rzutem na taśmę zdążyłam się wyrobić w terminie. Jestem lżejsza o kilkaset złotych, ale mam komplet badań, wyników i szczepień. Uff.


dodaj komentarz

Komentarze [0]

Brak komentarzy
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Historia
 
 
 
 
 
 
Blog - Top 10
 
 
 
 
 
 
Login
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
PoradyVideo
VideoPorady